Słucham tych kolumn od prawie 30 lat, więc chyba coś w nich jest. To przedsmak tego jak brzmią naprawdę bardzo dobre Klipsch-e np. Forte, ale to wysoki pułap cenowy. Te kosztowały w 1994 ok. 700 USD, czyli dzisiaj ok. 1440. Wiele razy zastanawiałem się nad innymi, słuchałem i te dalej są ze mną. Ich maniera dźwiękowa przypadła mi do słuchu. Dramatyczne, momentami brutalne brzmienie i prosto w twarz. Tak jest podbarwione, ale nie lubię głośników zbyt neutralnych.
Niskie tony są momentami trochę dudniące i tu okazuje się, że pomaga ustawienie tych kolumn na podstawkach. Bas odrywa się od podłogi, staje się bardziej "przewiewny". Więc nie nazwałbym ich podłogowymi.
Wysokie momentami bywają za agresywne, ale pomaga wymiana poliwęglanowych kopułek na tytanowe.
Średnie, no właśnie trochę ich brakuje, ale to konstrukcja dwudrożna.
Wysoka efektywność (94db) zapewnia współpracę z każdym wzmacniaczem / amplitunerem, nawet 10-watowym.
Duża elastyczność mocy od nominalnej 65 W do szczytowej 325 W.
Budowa: głośnik niskotonowy 8" karbonowo-grafitowy / głośnik pasywny 10" / głośnik wysokotonowy Tractrix Super Horn.
Obudowa ze średnio-gęstego MDF w okleinie orzech, dąb i czarny.
Ogólnie bardzo dobra jakość wykonania, kolumny składane ręcznie w Arkansas USA, na tylnej etykiecie z numerem seryjnym ręczne podpisy osoby testującej i sprawdzającej jakość.
Podsumowując Klipsch KG 3.2 zawsze brzmiał jak znacznie większy i droższy głośnik, niż jest w rzeczywistości. Chociaż istnieje wiele małych głośników, które wytwarzają zrównoważony, czysty dźwięk, ale ich ograniczona moc wyjściowa i brzmienie basu prawie zawsze zdradza ich prawdziwy rozmiar.